Większość z nas wybiera kierunek zgodny z profilem licealnym i nie ma się co dziwić – dużo łatwiej jest kontynuować coś, co zgłębiało się przez ostatnie 2-3 lata niż zaczynać od zera. Tylko co to znaczy kierunek zgodny z profilem? Czym różnią się kierunki o podobnych nazwach? Dlaczego chemia i inżynieria chemiczna mają ze sobą niewiele wspólnego?
I dlaczego cała ta dorosłość jest taka skomplikowana?
Jaki kierunek wybrać?
Załóżmy, że jesteś po biol-chemie. W zasadzie lubisz chemię, może też biologię i szukasz czegoś w tym obszarze. Kiedy czytam Wasze wypowiedzi widzę, że sporo się zmieniło od moich czasów. Ja wybierałam w zasadzie pomiędzy medycyną, farmacją i chemią. To znaczy mogłabym wybrać, gdyby moje wyniki z matury na to pozwalały. W rzeczywistości nie miałam najmniejszych szans na dwa pierwsze. Nie żeby szczególnie mnie interesowały, ale to było w zasadzie wszystko co kojarzyło mi się z biol-chemem. Wy natomiast mówicie o takich kierunkach, że patrząc na samą nazwę czuję się głupio – behawiorystyka zwierząt, kryminalistyka, elektroradiologia. Wtedy myślę: “Kurczę, to super, że wybieracie takie fajne kierunki, trzeba iść z rozmachem!”. Po chwili pojawia się jednak pewna refleksja.
Nowe kierunki – szansa na ciekawą pracę czy chwyt marketingowy?
Czy wybierasz kierunek bo rzeczywiście chcesz robić w przyszłości to, czego tam uczą, czy skusiła Cię po prostu ciekawa nazwa, którą fajnie będzie poszpanować wśród kolegów? Czy zastanowiłeś się jakie przedmioty są realizowane?
Kiedy byłam gdzieś na 3 roku, na mojej uczelni otworzono nowy kierunek – kryminalistykę. Wyglądało to naprawdę ciekawie i nie muszę chyba tłumaczyć, że liczba chętnych na jedno miejsce była wręcz absurdalna. Jeszcze większym absurdem było to, że 90% przedmiotów na tym kierunku pokrywało się z tymi, które obowiązywały na chemii podstawowej, na którą rok w rok brakowało chętnych. Muszę przyznać, że byłam pod sporym wrażeniem umiejętności marketingowych uczelni. Nie dajcie sobie mydlić oczu fajną nazwą. Sprawdzajcie, pytajcie, dociekajcie.
Co po studiach?
Skoro już rozmawiamy o kryminalistyce (która może być mimo wszystko naprawdę ciekawą opcją), powiedz z ręką na sercu – czy nie jest trochę tak, że oczyma wyobraźni widzisz siebie na miejscu agentów CSI? Już czujesz ten dreszczyk emocji przy rozwiązaniu nowej kryminalnej zagadki. Jeszcze chwila, a skok stulecia zostanie unicestwiony i to wszystko za Twoją sprawą! Cóż, muszę Cię zmartwić. Podobno życie pisze najlepsze scenariusze, ale zwykle nie jest to kino akcji. Tak jak weterynaria nie opiera się na pomocy zwierzętom (no dobra, trochę się opiera, ale ten zawód polega jednak bardziej na kontakcie z właścicielami niż głaskaniu piesków), tak Twój przyszły zawód może w większej części wiązać sie z papierologią i monotonią. Być może będziesz musiał wstąpić w szeregi policji, aby dostać pracę, o której marzysz. Możliwe, że będziesz pracować na przestarzałym sprzęcie, bo państwowy budżet nie przewiduje inwestycji w tym obszarze… Hej, nie denerwuj się tak, napisałam “możliwe”, a nie, że na pewno tak będzie! Po prostu weź pod uwagę wszystkie plusy i minusy. Popatrz na przyszłość krytycznie. Wyobraź sobie co możesz robić po takim kierunku, jaka będzie specyfika takiego czy innego zawodu. Podejdź do tego odpowiedzialnie, popytaj studentów. W ten sposób po pięciu latach nie zdziwisz się, że zamiast tworzyć przyszłość polskiej nauki, spędzasz 8 godzin biegając od wagi do komputera.
O niektórych kierunkach możesz posłuchać na moim kanale na YouTube, Pani od Chemii. Znajdziesz tam wywiady ze studentami i absolwentami kierunków przyrodniczych.
Ktoś może teraz powiedzieć – “Co za brednie, przecież w każdym zawodzie są rzeczy bardziej i mniej ciekawe. W każdym płacimy jakąś cenę.”. Odpowiadam – oczywiście! Każdy z nas ma jednak inne predyspozycje i to, co dla jednych jest spełnieniem marzeń, dla drugich będzie udręką (potwierdzone info – mówi to osoba, która jara się raportami w excelu). Jeśli przeanalizujesz kierunek na chłodno, bez sugerowania się opiniami znajomych, rodziców, ogólnym prestiżem i popularnością, jestem pewna, że będziesz zadowolony ze swojego wyboru.
Ale ja nie wiem co chcę robić w życiu!
Wyróżniam trzy typy maturzystów:
- tacy, którzy od pierwszego dnia liceum wiedzą, na jaki kierunek pójdą i robią wszystko, żeby spełnić swoje marzenie
- tacy, którzy deklarują, że są w pierwszej grupie, ale absolutnie nic nie robią w tym kierunku
- tacy, którzy tak naprawdę dopiero szukają pomysłu na siebie
Przedstawicielu grupy trzeciej, mam dobre wieści! Jeśli frustrujesz się wyborem studiów, bo tak naprawdę nie wiesz co chciałbyś robić w życiu, czujesz, że miałoby to się wiązać z chemią/biologią, ale nic do Ciebie nie przemawia. W zasadzie jest Ci wszystko jedno. Część osób radzi, żeby w takiej sytuacji nie zaczynać studiów. Totalnie się z tym nie zgadzam. Znam wiele osób, które wybrały kierunek z przypadku – żeby przeczekać do następnej rekrutacji albo po prostu na chybił trafił – i zostały na dobre. Uważam, że każde studia wymagają ciężkiej pracy i tylko nieliczni są na tyle zauroczeni tematem, że nie czują ciężaru codziennych zajęć. Im bardziej angażujesz się w to, co robisz, im więcej czasu poświęcasz, tym bardziej zaczyna Cię interesować dany temat i tym bardziej chcesz go zgłębiać. Szukanie inspiracji to mit. Jeśli nie będziesz się przykładał, to żaden kierunek nie da Ci satysfakcji.
Znajdź swoje mocne strony
Tak naprawdę nie ma większego znaczenia, co konkretnie wybierzesz. Wiem, brzmi głupio, ale naprawdę tak jest. Zacznij robić cokolwiek, a jeśli stwierdzisz, że to nie to – zawsze możesz zmienić zdanie. To nad czym bym się zastanowiła, to jakie są Twoje mocne i słabe strony, czy lubisz kontakt z ludźmi, czy jesteś typem lidera, czy raczej wolisz spokojnie wykonywać powierzone Ci zadania. Czy jesteś bardziej analityczny czy emocjonalny. Potem przejrzyj ofertę uczelni i zastanów się, gdzie mógłbyś te talenty wykorzystać.
I jeszcze jedna być może oczywista wskazówka na koniec. Zawsze jest tak, że na Politechnikach jest więc matematyki, fizyki, termodynamiki itd. Podchodzisz do tematu bardziej od strony technicznej. I choć musisz znać poszczególne procesy, nie wnikasz w nie tak głęboko jak na Uniwersytecie. Mówi się, że inżynier daje na wstępie +100 do szansy zatrudnienia. Nie do końca się z tym zgadzam. Przywiązujemy ogromną wagę do kierunku studiów, podczas gdy sukces zawodowy jest ściśle związany z tym co robimy po ich zakończeniu. Popatrz na oferty pracy – w większości z nich szukają ludzie po kierunku X lub pokrewnym. To oznacza, że jeśli nie chcesz zostać konkretnie lekarzem, weterynarzem lub farmaceutą, nie musisz się specjalnie ograniczać. Niemniej weź pod uwagę, że jeśli z trudem dodajesz dwa do dwóch, uczelnie techniczne mogą nie być najlepszym wyborem :).
Jeśli dotrwałeś do tego momentu zostaw dwa słowa – będzie mi bardzo miło.
9 thoughts on “Jaki kierunek wybrać?”
Bardzo fajny, pomocny tekst ☺
Pingback: 5 rzeczy, o których musisz wiedzieć zanim wybierzesz uczelnię - Pani od chemii
Super tekst, bradzo mądrze napisane i ciekawie. 😀
Hej Paula, bardzo mi miło, dziękuję ☺
świetny teks! mam pytanie…większe szansę na sukces zawodowy daje studiowanie psychologii czy fizjoterapii?
Cześć Iza, dziękuję za komentarz. Przede wszystkim musisz odpowiedzieć sobie na pytanie co oznacza dla Ciebie sukces 🙂. Jeśli chodzi o względy czysto finansowe, to uważam, że jednak psychologia, ale są to tak oddalone od siebie kierunki i rodzaje pracy, że ciężko je w ogóle porównać. Pamiętaj, że w obu zawodach będziesz musiała się ciągle dokształcać, żeby być na bieżąco i mieć pozycję eksperta. Czysto praktyczną kwestią jest fakt, że fizjoterapia jest w dużej mierze pracą fizyczną, z kolei psychologii musisz dbać o higienę psychiczną. Zastanów się czy ten aspekt ma dla Ciebie znaczenie. Powodzenia! 🙂
Jestem teraz w takiej kropce, matura napisana czekam teraz na wyniki i myślę jakie kierunki studiów będą dla mnie dobre. Liceum bardzo ogranicza, bo kiedy ja już teraz wiem, że nie chcę być jak 70% mojej klasy czyli przyszłym ekonomistą, tylko ja chcę iść w stronę techniczną. No i stwierdzam, że profil matematyczno-geograficzny nie był wcale taki dobry, chociaż geografię kocham to jednak nasz kraj daje niewielkie możliwości w tym kierunku. Po 3 latach stwierdziłam, że chcę robić coś związanego z lotnictwem, nie zdawałam fizyki więc to przekreśla moje szanse na bycie nawigatorem, ale trochę poszperałam i znalazłam bardzo ciekawy zamiennik, transport i specjalizacja sterowanie ruchem lotniczym. Nie mam pojęcia czy się dostanę, jednak bardzo bym chciała, ale to zobaczymy jeszcze półtora miesiąca.
Pozdrawiam 😀
Cześć Natalia. Super, że podchodzisz do tematu tak proaktywnie! Ważne, żeby nie załamywać rak, tylko szukać możliwych rozwiązań. Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli ☺
Fizykę lub inny przedmiot zawsze można zdać, bądź poprawić w kolejnym roku, albo nawet później i wtedy startować w rekrutacji, nic straconego 🙂